Legenda o ucieczce z wieży
Rycerz Nandzik nazwał grabieżcą i ciemiężycielem poddanych, grafa Krzysztofa Schaffgotscha. Obrażony tym pan na Chojniku poprzysiągł Nandzikowi zemstę. Rozkazał ująć śmiałka, osadzić w baszcie i nie uwolnić żywego. Daremnie żona nieszczęśnika parokrotnie błagała grafa o litość dla męża. Uzyskała jedynie, zgodę by raz w tygodniu przynosiła Nandzikowi bochen chleba, gdyż graf nie zamierzał karmić więźnia. Liczył przy tym, że przy tak skromnym pożywieniu męczarnie pozbawionego wolności rycerza będą o wiele dłuższe. Niewiasta kornie podziękowała, a nazajutrz zjawiła się z wielkim bochnem chleba, w którym ukryła pilnik i linę. Pewnej burzliwej nocy, więzień przepiłował okienną kratę celi, zjechał po linie z baszty, przeszedł mur zewnętrzny i uciekł. Do dnia dzisiejszego w jednym z okien baszty widać wyłamaną kratę.